Ot, kolega misjonarz ściąga mnie z mojej drogi, bo samochód odmówił posłuszeństwa.
A tak naprawdę jest to poważna awaria która unieruchomi pojazd na długi czas..
Cóż, nic nowego..
Samochody, jak wszystko inne, się psują.
To co w tej historii jest jednak trudne, to fakt, że pojechałem po rury do studni dla jednej wioski, która poprosiła mnie o pomoc, bo mają problemy z dostępem do wody.
Samochód popsuł się 5 minut po przekazaniu rur.
A problemy z nim zaczęły się wtedy, kiedy zdecydowałem się odwieźć pod sam dom chorego, którego nie można było nawet dotknąć, przenieść, nie mówiąc o chodzeniu. Tak bardzo był obolały..
Gdybym został na drodze, nie miałbym dzisiaj problemów...
Samochód służy jako karetka, ostatnio wiozlem nim zmarłego. Wożę piach, kamienie, cement na kaplicę czy studnie.. Etc.
Znowu będzie trudniej.
Prozaiczna historia. Nie wzrusza jak los głodnych dzieci.
Ale jak o wiele trudniej pomóc potrzebującym bez środka lokomocji..
30-09-2012 11:23 Nie cierpię chininy !Od czasów Stasia i Nel nawet dzieci wiedzą, co to chinina.
Nie cierpię jej ! Przez 7 dni co 8 godzin po 2 tabletki goryczy. Gorycz czuje się głównie w ustach, ale ma się wrażenie, że jest nią wypełnione całe ciało, że w żyłach płynie nie krew, tylko właśnie gorzki płyn.
No i ten nieustający w głowie szum! Głuchota. Wieczne nadstawianie ucha do mówiących do ciebie.
Jeden z misjonarzy, może nie do końca zdając sobie sprawy z konsekwencji, brał chininę regularnie, profilaktycznie. I faktycznie, nie miał malarii.
Ale dziś słyszy tylko dlatego, że ma wszczepiony w głowę implant.
Co z tego, że co jakiś czas pojawiają się nowe leki na malarię. Podziałają trochę, ale urok Plasmodium falciparum *) jest nie do pobicia i po jakimś czasie leki te mogą spokojnie wylądować w koszu.
25-09-2012 23:58 Nie dopowiedziałem......pisząc poprzedni wpis, że to było jedno z delikatniejszych doświadczeń *kija w szprychach* w ostatnim czasie.
A wszystko się zaczęło w poprzednią niedzielę, kiedy mocno wyraziłem się na temat czarowników.
Następnego dnia zaczęły mi się ostre schody.
Oczywiście wszyscy chętni mogą się z tego śmiać. Serdecznie zapraszam.
Tych nieśmiejących się zaś zapraszam do zdrowaśki.
I góry za nią dziękuję.
19-09-2012 15:26 Zawstydziłem złodziejaChoć do końca nie wiem, złodzieja, czy złodzieja w cudzysłowie...
(Po raz któryś) zatrzasnąłem kluczyki w samochodzie. W mieście. Daleko od domu.
Przez znajomego wezwałem pomoc. Przyjechał mechanik i tytułowy pan. Z niewyraźnym spojrzeniem, ale i z pewnością siebie zabrał się do pracy. Po 15-20 minutach zaczął coś przebąkiwać, że ten drut trochę za słaby, że gdyby był mocniejszy.... itd....
W którymś momencie odszedł na chwilę a ja chwyciłem za jego narzędzie pracy. Wymyśliłem inną technikę i taktykę i ... po 1,5 minuty drzwi stanęły otworem.
Po powrocie tytułowy pan miał minę jeszcze bardziej niewyraźną (rozumiem go).
I tylko ja nie wiem, czy powinienem być z siebie dumny, czy raczej się zawstydzić...
Aha, a gdyby tak sprzedać patent? Może wreszcie bym się dorobił prądu i wody ;)
12-09-2012 18:13 Coś w duszy gra Nie sądziłem, że dojdzie kiedyś do takiego zakupu : przecież to pomysł z muzeum rodem: żelazko z... duszą.
A jednak. Agregat spalony w czasie urlopu nadal czeka na (obiecaną wiele razy) naprawę. Może nawet trzeba będzie myśleć o nowym sprzęcie (uff).
Choć w sumie... nieprasowane ubrania pasują całkiem całkiem do mojego domku.
I w końcu, po praniu ręcznym można ubrań nie wyżymać i będzie jak prasowane.
A jednak zdecydowałem się na zakup tego cudu techniki.
Jak dusz...pasterstwo, to dusz...pasterstwo.
:)
...Czy wiesz, że Polska mogła mieć kolonię w Kamerunie?
Zalazek polskiej kolonii w Kamerunie powstał w 1882 roku za sprawš polskiego podroznika i badacza Afryki, Stefana Szolca-Rogozińskiego.
Spedzil on w Afryce ponad dwa lata.
W 1884 r. otrzymał od tamtejszych klanów ziemię i założył polska kolonię,
która miała powierzchnię zaledwie 30 kilometrów kwadratowych.
Niestety kilka miesięcy pózniej, przybyli na te tereny Niemcy i Anglicy.
Niemcy zaczęli w ekspresowym tempie podpisywać z tubylcami +traktaty+ i przejmować ich ziemię.
Rogoziński oddal polskš kolonię pod protektorat brytyjski.
Powrócil do kraju, przekazujšc kolekcje etnograficzne muzeum krakowskiemu,
a antropologiczne Akademii Umiejętnosci w Warszawie.
W 1885 r.zginał w Paryżu pod kołami omnibusa.
Jesli masz propozycję, sugestię, zapytanie itp. napisz poniżej...
Napisz swój adres email, jesli chcesz otrzymywać najnowsze informacje...