Ot, kolega misjonarz ściąga mnie z mojej drogi, bo samochód odmówił posłuszeństwa.
A tak naprawdę jest to poważna awaria która unieruchomi pojazd na długi czas..
Cóż, nic nowego..
Samochody, jak wszystko inne, się psują.
To co w tej historii jest jednak trudne, to fakt, że pojechałem po rury do studni dla jednej wioski, która poprosiła mnie o pomoc, bo mają problemy z dostępem do wody.
Samochód popsuł się 5 minut po przekazaniu rur.
A problemy z nim zaczęły się wtedy, kiedy zdecydowałem się odwieźć pod sam dom chorego, którego nie można było nawet dotknąć, przenieść, nie mówiąc o chodzeniu. Tak bardzo był obolały..
Gdybym został na drodze, nie miałbym dzisiaj problemów...
Samochód służy jako karetka, ostatnio wiozlem nim zmarłego. Wożę piach, kamienie, cement na kaplicę czy studnie.. Etc.
Znowu będzie trudniej.
Prozaiczna historia. Nie wzrusza jak los głodnych dzieci.
Ale jak o wiele trudniej pomóc potrzebującym bez środka lokomocji..
9-01-2010 18:37 SardynkiCzym można wywołać uśmiech na twarzy dziecka? Pytaniem: A może jesteś głodny/a? Chcesz chleb z sardynkami?* Głodny czy niegłodny.. nie zdarzyło mi się, żeby ktokolwiek kiedykolwiek powiedział nie, dziękuję.
Dzisiaj też nie usłyszałem odmowy.
Powróciłem za jakiś czas sądząc, że znajdę pustą puszkę. A tymczasem... puszka była zamknięta.
O co chodzi?
Zjem w domu. Podzielę się z moją młodszą siostrą
Właśnie wróciłem z pogrzebu. Kolejnej młodej osoby. Pielęgniarki, oddanej całym sercem swojej pracy.
Zachorowała kilka tygodni temu. Mimo tego funkcjonowała w miarę normalnie. Wiele osób nie wiedziało nawet, że jest w ogóle chora. W ciągu kilku godzin stan zdrowia się pogorszył i...
Żyjemy dziś z poczuciem ogromnej straty. Kolejne dzieci-sieroty. Może to nie jest >medialna< wiadomość. Wszyscy piszą o śmierci.
Ale nie mogę nie pozostawić choćby śladu pamięci o >mamie Cate<, jak ją wszyscy nazywali. Zbyt wiele znaczyła ona dla nas wszystkich.
I tak trudno pogodzić się z faktem, że najczęściej grzebie się ludzi młodych, młodszych nawet od siebie..
i że wiele chorób można by leczyć, gdybyśmy żyli w >normalnych< warunkach.
29-12-2009 22:58 1600Mniej więcej tyle dzieci bierze udział w tegorocznej diecezjalnej pielgrzymce dzieci do Sanktuarium Maryjnego w Nguélémendouka. Przeżyć mają maluchy co niemiara. Niektóre po raz pierwszy w życiu opuściły rodzinne wioski..
Poniżej kilka migawek z tego wydarzenia
27-12-2009 21:47 Wigilia przy wężu...czy wężowi bliżej do ryby, czy do kurczaka? Innymi słowy, czy w wigilię można jeść węża?
Przyznam, że odłożyłem ten dylemat na bok, kiedy 24-go grudnia na wiosce podano na kolację mięso z boa. Wąż był pyszny, z przepysznym sosem.
Ale dla sprawiedliwości - szczególnie dla ortodoksów - dodam, że była to tego dnia druga kolacja wigilijna. Pierwsza, przyrządzona przez polskie siostry, miała wszystko to, co kolacja wigilijna mieć powinna (w tradycjach regionów, z których pochodzą siostry).
Tak czy inaczej nasze święta, mimo iż inne, były także świąteczne.
7-12-2009 12:52 ..bo jestem naj.....
moja babcia mówiła mi, że kiedy byłem mały, wyparłem sie mojego ojca przed przyjaciółmi.. i że bedzie to moim przekleństwem.
Moja mama nie kocha mnie, bo ma wyjść za mąż za jakiegoś białego. Wszyscy w rodzinie mówią, że mam najczarniejszą skórę ze wszystkich...
Wszędzie, gdzie jadę, nieszczęścia jadą za mną.
Ojczem proszę cię, pomódl się za mnie.
Gdyby nie moja babcia, na pewno by mnie już zabili. Ojcze nie mam ubrań i jestem najbrudniejszy w całej rodzinie. Ojcze, kup mi ubranie i buty. Chciałbym, żebyś mnie zaadoptował [jak inne dzieci]. Kiedy polecisz za granicę, zabierz mnie ze sobą. Chciałbym, żebym był dla ciebie jak syn, a ty dla mnie jak ojciec.
Proszę cię, każ mi przyjść do siebie.
Od wielu dni chodzę do szkoły głodny....
B.
PS. to fragmenty listu, jaki niedawno zostawił u mnie pewien chłopiec...
...Czy wiesz, że Polska mogła mieć kolonię w Kamerunie?
Zalazek polskiej kolonii w Kamerunie powstał w 1882 roku za sprawš polskiego podroznika i badacza Afryki, Stefana Szolca-Rogozińskiego.
Spedzil on w Afryce ponad dwa lata.
W 1884 r. otrzymał od tamtejszych klanów ziemię i założył polska kolonię,
która miała powierzchnię zaledwie 30 kilometrów kwadratowych.
Niestety kilka miesięcy pózniej, przybyli na te tereny Niemcy i Anglicy.
Niemcy zaczęli w ekspresowym tempie podpisywać z tubylcami +traktaty+ i przejmować ich ziemię.
Rogoziński oddal polskš kolonię pod protektorat brytyjski.
Powrócil do kraju, przekazujšc kolekcje etnograficzne muzeum krakowskiemu,
a antropologiczne Akademii Umiejętnosci w Warszawie.
W 1885 r.zginał w Paryżu pod kołami omnibusa.
Jesli masz propozycję, sugestię, zapytanie itp. napisz poniżej...
Napisz swój adres email, jesli chcesz otrzymywać najnowsze informacje...