DOUME Misja w Kamerunie
Aktualnosci O nas Adopcja serca Wolontariat Akcja GAPO Galeria Forum Kontakt

 
Aktualnosci


Temat
Tekst
Kto:
Napisz (w celach antyspamowych) nazwe stolicy Polski:Przepraszamy za tę rubrykę, ale od czasu do czasu jestesmy zalewani spamem. Może w taki sposób uda się go ograniczyć.
 
9-09-2022 20:08
Manuela
Nie jest łatwo zostać siostrą zakonną w Kamerunie. A chcąc być jeszcze bardziej precyzyjnym: w tej części Kamerunu gdzie pracuję.
Kultura lokalna, presja rodziny, przekonia, uprzedzenia, niezrozumienie życia bez prokreacji...Długo by o tym mówić. W innych regionach jest trochę inaczej. U nas: bardzo trudno.

Tym więcej przysparza radości uśmiech Manueli, która niedawno otrzymała habit w zgromadzeniu siósr pallotynek.

A wcześniej przez kilka lat była naszą podopieczną w Adopcji Serca.
Przechodząc zaszła na chwilę, żeby mnie pozdrowić, podczas kiedy przyjmowałem na początku roku adoptowane dzieci i młodzież. Ona sama kiedyś stała w taki sposób w kolejce.

I jest to już druga siostra zakonna, której pomagaliśmy poprzez Adopcję. Wprawdzie jeszcze na początku drogi, ale to już cieszy. O pierwszej pisałem kilka lat temu. Jest na misjach w Togo. Manuela, która pochodzi z Doumé, jest teraz w stolicy.

Niech Pan ją wspiera.

::0 komentarzy ::Skomentuj

4-09-2022 08:35
Hemery
To była naprawdę niespodzianka.
Zdążyłem przyjechać po urlopie do domu.
Wktótce potem zajrzał do mnie Hemery.


Poznałem go w 2008r. Przyszedł prosząc o wsparcie. Był wtedy w klasie maturalnej. Powtarzał ją nawet. I powiedział, że chce zostać lekarzem. Chirurgiem.

Dzięki rodzicom adopcyjnym wspieraliśmy jego edukację, która zakończyła się w 2018r. Od tamtego czasu kontakt nam się urwał.

Przyszedł więc tego dnia mnie odwiedzić, bo przyjechał do Doumaintang... z całą ekipą... żeby przeprowadzać operacje dla ludności. Przyszedł podziękować za wsparcie sprzed lat.

Dowiedziałem się też, że kilka tygodni wcześniej został mianowany... dyrektorem szpitala w Belabo (niewielkim miasteczku prawie 200km ode mnie).

Było to duże zaskoczenie. No i radość.
Chciałoby się więcej takich wizyt i sukcesów.
Cieszę się jednak, że choć w niektórych przypadkach udało się pomóc komuś, kto chciał coś osiągnąć w życiu...

::1 komentarz ::Skomentuj

7-08-2022 06:23
Bigotsa
Bigotsa oznacza mniej więcej tyle co Kpiny.
Tak nazywa się najmniejsza wioska w parafii Doumé.
Wioska Kpiny.

To nie była nawet wioska. Kilka domów na krzyż. Dlaczego Kpiny ? Geneza Bigotsa sięga kilku generacji wstecz. W tamtych czasach było czymś zwyczajnym, że Pigmeje Baka, na co dzień żyjący w lesie, przychodzili do wiosek z bananami, miodem, upolowanymi zwierzętami etc i wymieniali na sól, olej, mydło itd. Kiedyś, podczas jednej z wizyt kilku z nich powiedziało szefowi wioski że podobają im się dziewczyny z wioski i chcieliby je wziąć na żony.
Szef odpowiedział, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wzięli je na żony, ale nie zgadza się, żeby zabrali je do lasu, natomiast mogą zamieszkać blisko wioski.
Zgodzili się.
I tak to powstał zalążek nowej miejscowości.

Pigmeje Baka nie mają, ujmując to delikatnie, zbyt dobrej opinii wśród ludów Bantu, którzy patrzą na nich z góry.
Stąd Kpiny. To tak jakby powiedzieć : "i tak z nic z tego nie będzie".

Kiedy zostałem proboszczem, ludzie z Bigotsa przychodzili na mszę do sąsiedniego Bayongu. Tak było przez lata.
Kiedyś przyszła do mnie delegacja z Bigotsa, żeby powiedzieć, że oni też chcą mieć u siebie kaplicę, żeby się w niej modlić.
Powiedziałem : zobaczymy.

Jakiś czas potem zacząłem modlić się z nimi w wiosce, najpierw w jakimś hangarze, potem w jednym z domów, gdzie w "salonie" gromadzili się wierni...

Aż kiedyś podjęliśmy decyzję: budujemy kaplicę. Dali pod jej budowę najlepszy teren w wiosce. Udało się sprowadzić mały spychacz, żeby wyrównać teren. Podczas kiedy spychacz pracował, jedna starsza pani wzięła różaniec do ręki, usiadła przy drodze i modliła się, śpiewała pieśni, wznosząc ręce ku górze. Pomyślałem : nawet gdybym miał wybudować kaplicę tylko dla tej pani, zrobimy to.
I tak się stało. Katechista miał wówczas na imię Dominik. Nie był nawet ochrzczony. Kaplica otrzymała imię św. Dominika Savio.
Podczas jednej z pierwszych celebracji katechista Dominik wraz z innymi otrzymał chrzest, jak również ślub kościelny. Podczas otwarcia kaplicy, jeden z kapłanów powiedział, że Bigotsa nie będzie się już nazywała Bigotsa tylko Mintagtsa, czyli Radość.
W międzyczasie wioska rozrosła się. Ludziom żyło się coraz lepiej. Ich sąsiedzi zaczynali na nich patrzeć z pewną zazdrością. Ich kaplice zaczęły się starzeć , podczas kiedy kaplica w Bigotsa piękniała.
Kilka lat potem dwóch synów wioski wstąpiło do seminarium.
Jeden z nich w tym roku otrzymał święcenia kapłańskie, a drugi zostanie wyświęcony, jeśli taka będzie wola Boża, za 2 lata. (Na zdjęciu powyżej Bernard czyta czytanie w czasie mszy św. w salonie)

Izmael, który w tym roku został kapłanem, odprawił właśnie w kaplicy w Bigotsa, w swojej rodzinnej miejscowości, mszę świętą prymicyjną. Nie mogłem, niestety na niej być, ale powiedziano mi, że był to naprawdę dzień wielkiej Radości.

Bigotsa, jak Betlejem, stało się miejscem objawienia się chwały Bożej.

Bogu niech będą dzięki.

::1 komentarz ::Skomentuj

15-05-2021 05:39
Osiemnastka...
Kiedy wyjeżdżałem do Kamerunu na 6 lat, najwięksi optymiści twierdzili, że wytrzymam tu najwyżej 6... miesięcy.

Dzisiaj mija 18 lat od kiedy wylądowałem w Douala w 2003 roku.

Dziękuję dziś Bogu i Ludziom za wsparcie, bez którego przepowiednia optymistów z pewnością by się sprawdziła.

::3 komentarze ::Skomentuj

4-05-2021 18:53
Koło

Ot, kolejna zwykła historia.
Ktoś źle dokręcił po naprawie koło.
Ujechałem tylko 13km porządnie naładowanym samochodem.. Po czym urwały się wszystkie 6 śrub koła. Koło w krzaki. A my zablokowaliśmy drogę na parę ładnych godzin.

Jechałem z materiałem do rekonstrukcji źródła w jednej wiosce. Nb w tej samej gdzie ostatnio padł mi samochód.

Przebyłem więc 50km w 7 godzin.
Dojeżdżając na 16 śrubach. Z 24.
Na 3 hamulcach. Z 4.
Zatrzymując się co kilometr - dwa. By dokręcić lepiej 3 śruby na kole..(na 6)

...
Wszędzie na świecie prawie wszystko się psuje.
Ale są miejsca i czas, kiedy natężenie trudów, które ja porównuję z nękaniem szatańskim, jest takie, że nietrudno o afrykańską interpretację (ktoś za tym stoi...).
Ja doświadczam wzmożenia tego typu historii od momentu, kiedy zaczęliśmy budować kościół. A także inne dzieła rozwojowe.
Jak to niektórzy mówią, "komuś nie jest to na rękę".. Szczególnie tym, którzy wolą, by prosty lud trwał w ignorancji.

Czasem siły brak, kiedy to co gdzieś indziej jest naturalne i proste, tutaj jest zdobyczą, i to taką, którą trzeba zdobywać z dnia na dzień.

::1 komentarz ::Skomentuj

1-05-2021 05:53
Murielle
Zacznę od Nelly.
Pisałem o niej 3 wpisy wstecz.
Nelly wróciła ze szpitala. Po trepanacji. Rekonwalescencja jest długa i trudna. W międzyczasie miała silną malarię, było bardzo trudno.

Wczoraj przyjechała do mnie. Spokojniejsza, czuje się lepiej. Choć są przeszkody (w domu) do szybszego wyzdrowienia. Ale ma nadzieję, że będzie lepiej...

Przyjechała do mnie ze swoją ciocią, która przyjechała ją odwiedzić, spędzić z nią kilka dni. Ciocia ma na imię Murielle.

Ciocia dała jej 5000 tutejszych frankow (ok.8eur)

Nelly położyła pieniądze na stole.
Powiedziała mi, żebym je wziął, bo [bardzo cierpię], co oznacza, że bardzo dużo na nią wydałem i jeszcze jest dług...
Poruszyło mnie to.
Powiedziałem jej, żeby wzięła pieniądze i przeznaczyła na jedzenie, bo musi szybko dojść do siebie.

A ciocia Murielle...?

Nelly mówi, że powiedziała, że też była kiedyś przeze mnie adoptowana.
Nie poznałem.
Sięgnąłem do archiwum.

I wtedy coś sobie przypomniałem.
Chodziłem od domu do domu w jednej wiosce. Natknąłem się gdzieś na Murielle. Nie chodziła do szkoły. Nie mieli pieniędzy.
Zapisałem ją.
Po kilku latach zniknęła z oczu.
Powiedziała teraz, że kiedyś przyjechała jej siostra, w nocy, i że zabrała ją. Ona była dzieckiem, nie miała nic do powiedzenia.
A dzisiaj... Mieszka gdzieś na wiosce.. Urodziła bliźniaki.. Chciałaby jeszcze wrócić do szkoły (łzy popłynęły jej po policzkach)
Mówiła siostrze, że gdyby wróciła, ksiądz by jej pomógł...

***
Jedna z historii, jakich tutaj wiele.
Jakich wiele w historii ponad 2000 dzieci i młodzieży, którym staraliśmy się pomóc.
Nie zawsze było można.
Czasem pozostał tylko ślad.. wspomnienie.. że gdyby można było wrócić do ojca.. (tak tutaj nazywa się misjonarza)...

::1 komentarz ::Skomentuj

Poprzednie >>>


Zapraszamy do galerii:




PLN
EUR
USD
>

Czy wiesz że....

...Czy wiesz, że Polska mogła mieć kolonię w Kamerunie?

Zalazek polskiej kolonii w Kamerunie powstał w 1882 roku za sprawš polskiego podroznika i badacza Afryki, Stefana Szolca-Rogozińskiego. Spedzil on w Afryce ponad dwa lata. W 1884 r. otrzymał od tamtejszych klanów ziemię i założył polska kolonię, która miała powierzchnię zaledwie 30 kilometrów kwadratowych. Niestety kilka miesięcy pózniej, przybyli na te tereny Niemcy i Anglicy. Niemcy zaczęli w ekspresowym tempie podpisywać z tubylcami +traktaty+ i przejmować ich ziemię. Rogoziński oddal polskš kolonię pod protektorat brytyjski. Powrócil do kraju, przekazujšc kolekcje etnograficzne muzeum krakowskiemu, a antropologiczne Akademii Umiejętnosci w Warszawie. W 1885 r.zginał w Paryżu pod kołami omnibusa.
Jesli masz propozycję, sugestię, zapytanie itp.
napisz poniżej...
Napisz swój adres email, jesli chcesz otrzymywać najnowsze informacje...
 

EMO
odwiedzin od 3.2.2006