DOUME Misja w Kamerunie
Aktualnosci O nas Adopcja serca Wolontariat Akcja GAPO Galeria Forum Kontakt

 
Aktualnosci
<<< Następne
1-01-1970 01:00
Słabe zdjęcie..
.. Słaba historia..


Ot, kolega misjonarz ściąga mnie z mojej drogi, bo samochód odmówił posłuszeństwa.
A tak naprawdę jest to poważna awaria która unieruchomi pojazd na długi czas..

Cóż, nic nowego..
Samochody, jak wszystko inne, się psują.

To co w tej historii jest jednak trudne, to fakt, że pojechałem po rury do studni dla jednej wioski, która poprosiła mnie o pomoc, bo mają problemy z dostępem do wody.
Samochód popsuł się 5 minut po przekazaniu rur.

A problemy z nim zaczęły się wtedy, kiedy zdecydowałem się odwieźć pod sam dom chorego, którego nie można było nawet dotknąć, przenieść, nie mówiąc o chodzeniu. Tak bardzo był obolały..

Gdybym został na drodze, nie miałbym dzisiaj problemów...

Samochód służy jako karetka, ostatnio wiozlem nim zmarłego. Wożę piach, kamienie, cement na kaplicę czy studnie.. Etc.
Znowu będzie trudniej.

Prozaiczna historia. Nie wzrusza jak los głodnych dzieci.
Ale jak o wiele trudniej pomóc potrzebującym bez środka lokomocji..

:: komentarzy ::Skomentuj

19-10-2014 21:53
Zielono mi Kiedy, będąc na urlopie, opowiadałem, że w Kamerunie wprowadzono zakaz używania torebek foliowych, wszystkim idea ta się podobała. Wreszcie ktoś się troszczy o naturę.
Tak tak, kilka miesięcy temu dyrektywa weszła w życie i kontrolerzy wyposażeni w urządzenia do mierzenia grubości folii (sic!) zaczęli kontrole w butikach i ci którzy posiadali worki poniżej pewnej grubości płacili kary.
A więc nie przelewki.
Przyzwyczajamy się do tego i staramy się mieć przy sobie jakąś torbę na zakupy. Ale cóż, nie zawsze się pamięta, czasem wypadnie coś niespodziewanego; i co wtedy?
No cóż, trzeba mieć szerokie ramiona, żeby wszystko ogarnąć, albo skorzystać z tego, co jest akurat do dyspozycji.
Np, kupując bułki miałem do dyspozycji albo kartke z używanego przez dzieci na wsi zeszytu, albo papier po worku cementu.

A tak właściwie tego dnia nie miałem wyboru. Były tylko cementowe worki.
Na pewno nasi następcy będą dziekować obecnym władzom, że zastają środowisko bez zanieczyszczeń.
A my tymczasem...
No cóż,
zielono mi...

::1 komentarz ::Skomentuj

14-10-2014 15:29
A tymczasem u sąsiadów... ...w Republice Środkowoafrykańskiej, 100km ode mnie, porwano wczoraj polskiego misjonarza, ks. Mateusza. Celem porywaczy jest ponoć odzyskanie przez nich ich aresztowanego i przetrzymywanego w Kamerunie szefa.
Wg ostatnich informacji ks.Mateuszowi nic nie zagraża i jest przetrzymywany z znośnych warunkach.
Co nie zmienia faktu, że jest porwany i że potrzebuje naszego wsparcia, przede wszystkim modlitewnego.
W RŚA ciągle nie jest spokojnie, i potrzeba będzie jeszcze bardzo długiego czasu, by ostudzić nastroje i by powrócił pokój.

Niektórzy pytają mnie, czy jestem bezpieczny. Odpowiadam, że na razie nie czuję zagrożenia.
Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał go doświadczyć...
Mam taką nadzieję...

::1 komentarz ::Skomentuj

26-09-2014 20:15
Biali mają zegarki… …a my mamy czas.
Mówią, że Afrykańczycy tak mówią.
Mówią.
Ci, którzy znają ten tekst…

Jeszcze kilka lat temu, kiedy wybijała godzina szósta, dzwoniłem w moją felgę (czytaj: dzwon) i o szóstej trzydzieści stawałem gotowy do Mszy św. – czy by się świat walił czy palił.

Dwa dni temu padało całą noc i o szóstej nadal lało.
Tym razem nie poszedłem dzwonić. Mówię sobie, że i tak nie usłyszą mojego dzwonu.

Hmm, zastanowiłem się nad tą moją zmianą…

Zadzwoniłem wieczorem. Przyszli.

Dzisiaj rano – podobny scenariusz.
I znów nie zadzwoniłem. Mówię sobie: zadzwonię wieczorem.

Tyle tylko, że na kilka minut przed wieczornym dzwonem – znowu zaczęło lać (w końcu to pełnia pory deszczowej). No to, myślę sobie. Chyba pomodlę się sam.
Zadzwoniłem, jak trochę ucichło. Ale potem znowu się rozszalało.

Patrzę – a tu mój najwierniejszy ministrant przybiegł w mokrej koszulce. Ok. Będzie nas dwóch. A pod koniec Mszy…

Nie mogłem odmówić sobie radości zrobienia tego zdjęcia.
Jeszcze pachnie chemikaliami. A ja teraz z termoforem (z Polski), z rumiankiem (ze sklepu) dogrzewam stare kości i piszę (na ciepło? Na zimno?) ten tekst, chwytając internet, który przychodzi na falach, ale i jak fale, przychodzi-odchodzi…

Niby banalna historia. Ale chciałem wam ją opowiedzieć.

::4 komentarze ::Skomentuj

14-09-2014 18:53
Aïcha

Dosyć już chyba napatrzyliście się na czapkę i szalik poniżej...

Dzisiaj przedstawiam wam Aichę (czyt.oczywiście Aiszę, tak jak imię żony Mahometa).
Aicha jest muzułmanką. Rodzice pochodzą z Nigru, a mieszkają w Doumaintang.

Ostatnio dużo się pisze o muzułmanach, nawet przerażające i niestety prawdziwe rzeczy.

A tymczasem Aicha, kiedy na przykład idę kupić cztery bułki, czasem wkłada mi do torby pięć.
Bezinteresownie.
Z życzliwości.
I z uśmiechem.
(Na razie) żyjemy naprawdę dobrze. Jej młodszy brat, Tajdu, jest moim dobrym kumplem, bardzo lubi cukierki, szczególnie z Polski.

Obyśmy nie musieli testować naszej przyjaźni tak, jak się to dzieje w innych częściach świata, a nawet na północy Kamerunu.

::0 komentarzy ::Skomentuj

24-08-2014 06:01
Sypiemy się cd

Kto?
Ja i mój samochód.

Nie nie, to zdjęcie nie zostało zrobione w Skandynawii. Od powrotu do Afryki prawie nie rozstaję się z polarem, szalikiem i czapką (wszystko dotarło desantem z Polski). W dzień i noc.
Fantastyczne klimaty.

Motocykl nie mój. Musiałem pożyczyć, by dojechać do młodzieży, zgromadzonej w jednej z kaplic. Wczoraj nocą wracałem samochodem bez hamulców, chłodzenia itp.
Pękły paski.
A niedawno je zmieniałem. Kupiłem nowe, oryginalne, które, jak się okazuje, były *bardzo oryginalne*.

::0 komentarzy ::Skomentuj

Poprzednie >>>


Zapraszamy do galerii:




PLN
EUR
USD
>

Czy wiesz że....

...Czy wiesz, że Polska mogła mieć kolonię w Kamerunie?

Zalazek polskiej kolonii w Kamerunie powstał w 1882 roku za sprawš polskiego podroznika i badacza Afryki, Stefana Szolca-Rogozińskiego. Spedzil on w Afryce ponad dwa lata. W 1884 r. otrzymał od tamtejszych klanów ziemię i założył polska kolonię, która miała powierzchnię zaledwie 30 kilometrów kwadratowych. Niestety kilka miesięcy pózniej, przybyli na te tereny Niemcy i Anglicy. Niemcy zaczęli w ekspresowym tempie podpisywać z tubylcami +traktaty+ i przejmować ich ziemię. Rogoziński oddal polskš kolonię pod protektorat brytyjski. Powrócil do kraju, przekazujšc kolekcje etnograficzne muzeum krakowskiemu, a antropologiczne Akademii Umiejętnosci w Warszawie. W 1885 r.zginał w Paryżu pod kołami omnibusa.
Jesli masz propozycję, sugestię, zapytanie itp.
napisz poniżej...
Napisz swój adres email, jesli chcesz otrzymywać najnowsze informacje...
 

EMO
odwiedzin od 3.2.2006