DOUME Misja w Kamerunie
Aktualnosci O nas Adopcja serca Wolontariat Akcja GAPO Galeria Forum Kontakt

 
Aktualnosci
<<< Następne
1-01-1970 01:00
Słabe zdjęcie..
.. Słaba historia..


Ot, kolega misjonarz ściąga mnie z mojej drogi, bo samochód odmówił posłuszeństwa.
A tak naprawdę jest to poważna awaria która unieruchomi pojazd na długi czas..

Cóż, nic nowego..
Samochody, jak wszystko inne, się psują.

To co w tej historii jest jednak trudne, to fakt, że pojechałem po rury do studni dla jednej wioski, która poprosiła mnie o pomoc, bo mają problemy z dostępem do wody.
Samochód popsuł się 5 minut po przekazaniu rur.

A problemy z nim zaczęły się wtedy, kiedy zdecydowałem się odwieźć pod sam dom chorego, którego nie można było nawet dotknąć, przenieść, nie mówiąc o chodzeniu. Tak bardzo był obolały..

Gdybym został na drodze, nie miałbym dzisiaj problemów...

Samochód służy jako karetka, ostatnio wiozlem nim zmarłego. Wożę piach, kamienie, cement na kaplicę czy studnie.. Etc.
Znowu będzie trudniej.

Prozaiczna historia. Nie wzrusza jak los głodnych dzieci.
Ale jak o wiele trudniej pomóc potrzebującym bez środka lokomocji..

:: komentarzy ::Skomentuj

14-07-2017 15:43
Mimo wszystko ...
....żyjemy

Bardzo długa była ta cisza w eterze. Niektórzy się już niepokoili, czy coś się stało.
Owszem stało się, a może lepiej: staje się.
Od ponad pół roku prace przy kościele nabrały niezwykłego i trudnego do pogodzenia z blogowaniem tempa.

Bardzo dziękuję Wszystkim którzy nas wspierali i wspierają na różne sposoby.

Poniżej tylko kilka ujęć z ostatnich dni.
Chciałoby się już niedługo pokazać cały, gotowy kościół.
Ale jest jeszcze tak dużo pracy...

Do usłyszenia
Chciałbym, żeby to było wkrótce...



::2 komentarze ::Skomentuj

22-12-2016 14:41
Nie było miejsca...


Nie było miejsca... i nadal nie ma...

Z okazji Świąt w intencji naszych maluchów i naszym
składamy wszystkim Gościom tej strony
Pokoju płynącego ze znalezienia bezpiecznego miejsca dla chocby jednego z tych najmniejszych...

Powyższe zdjęcie nie jest wyreżyserowane..

::0 komentarzy ::Skomentuj

10-08-2016 22:06
Powrót
No i jeszcze jedne wakacje minęły. Wracam przede wszystkim napełniony wdzięcznością za wiele dobra otrzymanego od znanych mi i całkiem anonimowych osób. Naładowałem baterie.
Czas je więc teraz rozładowywać.

I długo nie musiałem czekać: po kilku dniach trzeba było i do studni zajrzeć, i zawisnąć na wieży ciśnień, i dać się popieścić prądowi itd, itp. Samo życie.

A sympatycznych momentów również nie brakuje.
Na zdjęciu: zdjęcie taksówki z taksówki. Mam nadzieję, że wystarczająco dokładnie widać jest oryginalny zaczep *przyczepki*.
Ciekaw jestem czy zgadniecie zaś, co jest nią przewożone.

Nb. zabrałem się taksówką, której kierowca prawdopodobnie najpierw kazał wysiąść poprzedniemu pasażerowi. Może myśląc sobie, że na mnie zarobi więcej...

Nb2. tutaj taksówki są najpowszechniejszym środkiem transportu. Krótki odcinek można przejechać nawet i za 50-70 gr. Można negocjować ceny, można wynająć tylko dla siebie, albo jechać z przypadkowymi ludźmi zabranymi po drodze (co chwila kierowca klaksonuje i negocjuje) - wtedy jest jeszcze taniej.

Nb.3 Autobusów nie ma

::0 komentarzy ::Skomentuj

13-07-2016 12:46
Dziękuję


- Szczęść Boże, nazywam się ks.Mirosław Bujak
- Aaaa, ksiądz misjonarz...?



Było to w roku 2002. Ksiądz Zimowski, świeżo mianowany biskupem radomskim, przyjechał odwiedzić swoją nową diecezję i przedstawić się. Było to jakiś czas przed sakrą biskupią.
Pamiętam, że schodził schodami w seminarium, od strony kaplicy. Podszedłem się przedstawić.

Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że słyszał już moje nazwisko i że byłem zainteresowany wyjazdem na misje. (Poprzedni ordynariusze odmawiali mi, tłumacząc, że nie mam na to zdrowia).
Abp Zimowski nie tylko więc zapamiętał moje nazwisko (nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy), ale był chyba pierwszą osobą, która nazwała mnie *misjonarzem*.
Potem wypadki potoczyły się już szybko.
Nie pamiętam, bym pisał prośbę o pozwolenie na wyjazd na misje.
Kilka miesięcy później byłem już w Centrum Formacji Misyjnej, a rok potem rozpoczynałem swoją misyjną przygodę w Kamerunie, gdzie pracuję od lat 13 (ja, który nie miałem na to zdrowia....)


Dziś w nocy abp Zimowski odszedł do Pana.
To jemu (po ludzku) zawdzięczam doświadczenie pracy na misjach w Afryce.

Niech Pan poprowadzi go nad wody, gdzie będzie mógł odpocząć....

::2 komentarze ::Skomentuj

12-04-2016 16:26
Swiętujemy


Puk, puk, puk
Pracujemy, świętujemy, nie próżnujemy...

Pomimo ciszy na stronie, która prawdopodobnie sprawia, że mało kto już tu zagląda...

Cóż począć...

A tymczasem w ostatnią niedzielę przeżywaliśmy prymicje diakona, który miał u nas od kilku miesięcy swój staż, a w sobotę został kapłanem.

Było to jedno z najgorętszych wydarzeń w krótkiej historii naszej misji.
Ludzie naprawdę się postarali, by było pięknie, a ja byłem dumny z bycia proboszczem Doumaintangu...

::0 komentarzy ::Skomentuj

Poprzednie >>>


Zapraszamy do galerii:




PLN
EUR
USD
>

Czy wiesz że....

...Czy wiesz, że Polska mogła mieć kolonię w Kamerunie?

Zalazek polskiej kolonii w Kamerunie powstał w 1882 roku za sprawš polskiego podroznika i badacza Afryki, Stefana Szolca-Rogozińskiego. Spedzil on w Afryce ponad dwa lata. W 1884 r. otrzymał od tamtejszych klanów ziemię i założył polska kolonię, która miała powierzchnię zaledwie 30 kilometrów kwadratowych. Niestety kilka miesięcy pózniej, przybyli na te tereny Niemcy i Anglicy. Niemcy zaczęli w ekspresowym tempie podpisywać z tubylcami +traktaty+ i przejmować ich ziemię. Rogoziński oddal polskš kolonię pod protektorat brytyjski. Powrócil do kraju, przekazujšc kolekcje etnograficzne muzeum krakowskiemu, a antropologiczne Akademii Umiejętnosci w Warszawie. W 1885 r.zginał w Paryżu pod kołami omnibusa.
Jesli masz propozycję, sugestię, zapytanie itp.
napisz poniżej...
Napisz swój adres email, jesli chcesz otrzymywać najnowsze informacje...
 

EMO
odwiedzin od 3.2.2006