Było to w roku 2002. Ksiądz Zimowski, świeżo mianowany biskupem radomskim, przyjechał odwiedzić swoją nową diecezję i przedstawić się. Było to jakiś czas przed sakrą biskupią.
Pamiętam, że schodził schodami w seminarium, od strony kaplicy. Podszedłem się przedstawić.
Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że słyszał już moje nazwisko i że byłem zainteresowany wyjazdem na misje. (Poprzedni ordynariusze odmawiali mi, tłumacząc, że nie mam na to zdrowia).
Abp Zimowski nie tylko więc zapamiętał moje nazwisko (nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy), ale był chyba pierwszą osobą, która nazwała mnie *misjonarzem*.
Potem wypadki potoczyły się już szybko.
Nie pamiętam, bym pisał prośbę o pozwolenie na wyjazd na misje.
Kilka miesięcy później byłem już w Centrum Formacji Misyjnej, a rok potem rozpoczynałem swoją misyjną przygodę w Kamerunie, gdzie pracuję od lat 13 (ja, który nie miałem na to zdrowia....)
Dziś w nocy abp Zimowski odszedł do Pana.
To jemu (po ludzku) zawdzięczam doświadczenie pracy na misjach w Afryce.
Niech Pan poprowadzi go nad wody, gdzie będzie mógł odpocząć....
Puk, puk, puk
Pracujemy, świętujemy, nie próżnujemy...
Pomimo ciszy na stronie, która prawdopodobnie sprawia, że mało kto już tu zagląda...
Cóż począć...
A tymczasem w ostatnią niedzielę przeżywaliśmy prymicje diakona, który miał u nas od kilku miesięcy swój staż, a w sobotę został kapłanem.
Było to jedno z najgorętszych wydarzeń w krótkiej historii naszej misji.
Ludzie naprawdę się postarali, by było pięknie, a ja byłem dumny z bycia proboszczem Doumaintangu...
Przychodzą z rana: jest potrzebna pilna pomoc. Bardzo na mnie liczą (na samochód...)
Nasza Maryja ma na imię Rosine, lat może tyle, co Maryja.
Całą noc próbowała urodzić.
Niestety, wszyscy są bezradni.
Trzeba jechać do szpitala, 50km, wertepami.
Materac na pakę i w drogę.
W szpitalu okazuje się, że nie ma lekarza. Trzeba jechać do kolejnego, kolejne 50km. Maryja-Rosine krwawi, jest coraz słabsza.
Potrzebne jest cesarskie cięcie.
A na to potrzebne są pieniądze (ok.1000zł)
Znaleźli się dobrzy ludzie, którzy pomogli...
Chłopak, zdrowy. Może go nazwą imieniem Emmanuel, bo rzeczywiście łaska Boża była z nim.
13-10-2015 13:21 O poranku Tak wyglądał dzisiejszy poranek w poro-deszczowym tropiku.
A ja pomyślałem, że najwyższy czas się przebudzić
i obudzić stronę.
...Czy wiesz, że Polska mogła mieć kolonię w Kamerunie?
Zalazek polskiej kolonii w Kamerunie powstał w 1882 roku za sprawš polskiego podroznika i badacza Afryki, Stefana Szolca-Rogozińskiego.
Spedzil on w Afryce ponad dwa lata.
W 1884 r. otrzymał od tamtejszych klanów ziemię i założył polska kolonię,
która miała powierzchnię zaledwie 30 kilometrów kwadratowych.
Niestety kilka miesięcy pózniej, przybyli na te tereny Niemcy i Anglicy.
Niemcy zaczęli w ekspresowym tempie podpisywać z tubylcami +traktaty+ i przejmować ich ziemię.
Rogoziński oddal polskš kolonię pod protektorat brytyjski.
Powrócil do kraju, przekazujšc kolekcje etnograficzne muzeum krakowskiemu,
a antropologiczne Akademii Umiejętnosci w Warszawie.
W 1885 r.zginał w Paryżu pod kołami omnibusa.
Jesli masz propozycję, sugestię, zapytanie itp. napisz poniżej...
Napisz swój adres email, jesli chcesz otrzymywać najnowsze informacje...
Fatal error: Call to undefined function czytajlinsie() in /public_html/misja/funkcje.inc on line 410